Firma, od której zależy, czy będę miał co do gara włożyć, elegancko wykonała zadanie, wystawiła fakturę, a od faktury zapłaciła w terminie VAT. Bo jak się ledwo dycha, to lepiej nie robić długów. Klient jak to klient zwlekał, w końcu zapłacił. Ale użył jakiegoś nowego ustrojstwa rządowo-bankowego „przelew z VAT” czy coś takiego, w związku z tym bank uczynnie pobrał powtórnie VAT i przelał do dyspozycja demokratycznego państwa. Więc firma może sobie to odbić w przyszłości, ale trzeba do tej przyszłości dożyć. Zanim ktoś powie, że to tylko nieznaczny procent od wartości faktury, to niech sobie uzmysłowi, że zliczając koszt wykonania usługi, ten niewielki procent zostaje właśnie po to, aby go do gara włożyć.

W korporacji nie ma pracowników, tylko zasoby ludzkie, wymienne elementy, którym sens nadaje struktura korpory. Dzięki postępowi nauk humanistycznych oraz metod statystycznych, a teraz sztucznej inteligencji, której moc bierze się z baz danych, cywilizacja korpor potrafiła wypracować takie pojęcie jak „cykl życia pracownika” i wymieniać elementy, zanim skończy się okres uznany przez algorytmy za najwydajniejszy w życiu jednostkowym zasobu ludzkiego. Tego uczą na szkoleniach dla korporacyjnej arystokracji. Och, nie chodzi o to, że po kilkudziesięciu latach tyrania na trzy lata przed emeryturą się wylatuje na bruk. Algorytmy są znacznie bardziej precyzyjne - 10 lat i wio. Bez żadnej szczególnej przyczyny jest się wycofywanym z korpo, jak banknot zmielony wraz z innymi i sprasowany w zgrabne kostki brykietowe dostępne od ręki na allegro.

Od zawsze tak jest, że prawdziwym pieniądzem jest 1 człek. Nie jest to pieniądz pozbawiony wad, ale ma mnóstwo zalet. Człek sam stara się o to, aby być w obiegu, bo taką ma naturę, że musi jeść, pragnie się rozmnażać, coś zobaczyć, coś przeżyć, do czegoś przynależeć i coś po sobie zostawić. Do pewnego momentu traktowanie człowieka jak człeka nie było tak bardzo widoczne. Ale od czasu rozbuchania się internetu stało się to oficjalnie dyskutowane. Tak naprawdę przecież nie sprzedaje się oprogramowania i serwerów serwisu społecznościowego tylko dane użytkowników z ich numerami wszelkiego typu oraz powiązaniami z innymi użytkownikami. 

Sam sobie zwrócę uwagę, że przecież każdy jest inny, a pieniądz powinien być równy i tej samej wagi. Bo trudno byłoby się doliczyć.

I tu dochodzimy do demokracji, która nie ma żadnego związku z demokracją szlachecką. Demokracja szlachecka służyła organizowaniu się narodu politycznego w celu realizacji konkretnych zadań. Liberum veto było super, bo sprawiało, że 1 było warte tyle samo co wszyscy inni razem wzięci i dopóki się wszyscy nie ułożyli, dopóty każdy poseł na sejm był wart wszystko. Trudno było zwołać sejm bez powodu i sejmiki też nie z nudów były organizowane, ani tym bardziej dla zachowania demokratycznych procedur i rytuału święta demokracji zwanego wyborami. 

Otóż demokracja ta najbardziej utęskniona i bezprzymiotnikowa to jest mennica, która formatuje grubego i chudego, mądrego i głupiego do postaci 1 człeka. I to jest mamonizm w czystej postaci. Gdyż ważny jest nie cel działania mechanizmu ustrojowego, który ma ułatwiać ludziom współdziałanie, ale samo ciągłe potwierdzanie, że twój głos się liczy. Guzik a się nie liczy, gdyż po to jest ta sztanca, aby gracko zmieniać każdego i mądrego i głupiego w 1 człeka.

Zauważcie, że czym innym było mierzenie siły magnackich koterii w szablach, co już jakąś chorobą trąciło, ale to był przynajmniej konkret, a czym innym jest wmawianie bezbronnym jak to fajnie, że mają taki sam głos. Ta unifikacja służy jedynie wycenie mamonicznym królom wartości koncesji, jakich udzielą temu lub innemu partyjnemu portfelowi. Mennica i giełda - to jest demokracja, nawet ta bezprzymiotnikowa.

Przyjrzyjmy się w ten sposób kuriozalnemu RODO i wszelkim ustawom o ochronie danych osobowych. To jest organizacja rynku walutowego człeków w taki sposób, aby zagwarantować prawa wielkiej państwowej i europejskiej korpory. Wcale nie zamierza się tu chronić ludzi przed oszustami, ale przymuszać do permanentnego uczestnictwa w mamonicznym rytuale zabezpieczania numerów każdego 1 człeka w każdym jego najmniejszym działaniu.

Zwiększeniu wygody posługiwaniem się człekami służą też zmiany kulturowe. No bo przecież idealny pieniądz nie może mieć czegoś tak pozabankowego jak płeć. Lepiej żeby przytulał się elegancko do każdego innego pieniądza, co ułatwi zarządzanie portfelem. Pieniądz nie bardzo powinien być wplątany w więzi rodzinne, bo to wymagałoby przepłacania, gdyby za wszystko trzeba było płacić, nie wiadomo jak licznymi, rodzinami człeków, a te jeszcze przeskakiwałyby w sposób całkiem nieprzewidziany z portfela do portfela łącząc więzami człeczej krwi różne familie całkiem w poprzek granic koncesji wyznaczonych przez mamonicznych królów.

Największą wadą człowieka, i tym samym człeka, jest to, że człowiek lubi mieć coś więcej niźli samego siebie. Idealny człek musi być wyabstrahowany. Wyrwany z ziemi jak kawałek grudy miedzi, przetopiony, zhomogenizowany i sformatowany. Bo pieniądz nie może mieć czegokolwiek, aby rzeczywiście można było władać tym pieniądzem. Dlatego lepiej, żeby nie miał własnego kawałka ziemi. I nie może mieć żadnych rzeczywistych praw. Prawo jest potrzebne tylko do regulowania sposobu używania człeków, więc stąd takie prawo jak RODO czy inny kodeks wyborczy w demokracji (najlepiej tej wyśnionej bezprzymiotnikowej).

Tak tu trochę z frustracji, a trochę dla zabawy opisałem ideą waluty o nazwie 1 człek. W przypadku ludzi najważniejsze są związki i zdolność wprowadzania zmian w otoczeniu, czy to samodzielnie czy wespół zespół za pomocą np. firemki. I są te firemki traktowane przez państwową korporację nie lepiej niż każda korporacja traktuje zasób ludzki. 

Za każdym razem płaci się sobą, więc nie śpieszy mi się z popieraniem kogokolwiek, ani nie śpieszy do bycia liczonym w trybie marszowym.

	kamiuszek
	10 listopada 2018 14:15